Przeglądając sobie ostatnio z nudów filmiki na TED`zie natrafiłem na 15-minutowy wywód Briana Coxa na temat sensu przeznaczania przez państwo funduszy na naukę.
Nie poruszył mnie on z powodu zaskakującej trafności użytych w nim argumentów czy wyjątkowo pięknego sposobu prezentacji, skądinąd podzialanego przeze mnie każdym neuronem, punktu widzenia.
W pewnym momencie, mówiąc bodajże o widmie wodoru, Cox zaczyna mówić jakby opowiadał o swojej ukochanej kobiecie dla której zrobiłby wszystko i zwiększa swoje podekscytowanie aż do końca filmiku.
Nie jest to pierwsza znana mi osoba, która z takimi emocjami potrafi mówić o nauce i jej pięknych owocach.
I to jest właśnie piękne, że istnieją ludzie, którzy z pełną pasją i zaangażowaniem poświęcają swoją karierę zawodową na zgłębianie największych tajemnic dziedziny, która większości ludzi kojarzy się tylko z niezrozumiałymi wzorami i przyprawia o mdłości, nie mając żadnej gwarancji, że cokolwiek użytecznego uda im się odkryć i po sobie zostawić.
Naukowcy są w pewnym sensie jak artyści, na których przeznacza się spore fundusze, jednak ich działalnośc, w przeciwieństwie do malowania obrazów(do którego w żadnym wypadku nic nie mam i uważam, że artystom także należy się wsparcie) może przynieść wymierne korzyści gospodarcze i ekonomiczne, i dzięki temu w drogie badania warto inwestować
Taki jest największy argument i atut tego filmiku.
Nie poruszył mnie on z powodu zaskakującej trafności użytych w nim argumentów czy wyjątkowo pięknego sposobu prezentacji, skądinąd podzialanego przeze mnie każdym neuronem, punktu widzenia.
W pewnym momencie, mówiąc bodajże o widmie wodoru, Cox zaczyna mówić jakby opowiadał o swojej ukochanej kobiecie dla której zrobiłby wszystko i zwiększa swoje podekscytowanie aż do końca filmiku.
Nie jest to pierwsza znana mi osoba, która z takimi emocjami potrafi mówić o nauce i jej pięknych owocach.
I to jest właśnie piękne, że istnieją ludzie, którzy z pełną pasją i zaangażowaniem poświęcają swoją karierę zawodową na zgłębianie największych tajemnic dziedziny, która większości ludzi kojarzy się tylko z niezrozumiałymi wzorami i przyprawia o mdłości, nie mając żadnej gwarancji, że cokolwiek użytecznego uda im się odkryć i po sobie zostawić.
Naukowcy są w pewnym sensie jak artyści, na których przeznacza się spore fundusze, jednak ich działalnośc, w przeciwieństwie do malowania obrazów(do którego w żadnym wypadku nic nie mam i uważam, że artystom także należy się wsparcie) może przynieść wymierne korzyści gospodarcze i ekonomiczne, i dzięki temu w drogie badania warto inwestować
Taki jest największy argument i atut tego filmiku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz