Ta pełna zakrętów droga rozpoczyna się na długo przed naszymi narodzinami.
Teoretycznie rzecz biorąc, wyjątkowo śmierdzące pierdnięcie jakiegoś średniowiecznego magnata, które zepsuło humor kilku ważnym jegomościom, z którymi właśnie ucztował, mogło ponieść piórko naszego przyszłego życia na inny tor i nie byłoby nas w takim kształcie w jakim jesteśmy. Sięgając nieco dalej, gdyby nie niewiarygodny zbieg okoliczności, który wydarzył się mniej więcej 3 miliardy lat temu, nie tylko nie byłoby mnie i Ciebie, ale cała Ziemia wyglądałaby najprawdopodobniej zupełnie inaczej… itd…
A nieco bardziej przyziemnie... Od tego jakie imię nadadzą nam nasi rodzice zależy choćby nasze szkolne przezwisko
Dosyć często zdarza mi się(możliwe, że Tobie też), aby coś co wydaje się(i zazwyczaj faktycznie jest) nic nieznaczącą pierdołą zmieniło kompletnie moje postrzeganie jakiegoś zagadnienia czy osoby. I wystarczy kilka dni, czasem nawet godzin, aby dostrzec bezsensowność tej całej ‘zmiany kursu’, siłę emocji jakie nad nią wisiały i poczuć ulgę, że nie rozpoczęło się jeszcze żadnych działań utrwalających nowy kurs.
W takich momentach aż ciśnie się na usta porównanie siebie do piórka wiszącego w powietrzu, którym targnął nagły podmuch wiatru, po czym powróciło do dalszego spokojnego opadania.(piórko – ja(ty), opadanie-życie, upadek – śmierć)
Czemu „Poniosło mnie”? I dlaczego „jak piórko na wietrze”? Otóż dlatego, że naprawdę niewiele potrzeba aby mnie(i jak sądzę nie tylko) zainteresować i skłonić do myślenia na konkretny temat, a wtedy już niedaleko do „poniesienia”, wysnucia wniosków(często tych pochopnych, zrodzonych pod wpływem emocji) i być może zapisania ich.
Na tym blogu będzie o wszystkim co mnie zainteresuje(poniesie), być może nawet ‘kopnie’ mój kurs, do tego stopnia, że będę miał ochotę napisać choćby parę zdań co o tym myślę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz